sobota, 3 marca 2012

Pimpek,a właściwie Pimpka

A było to ubiegłej zimy,bardzo mroźnej zimy.Gdzieś tak w listopadzie,może w początkach grudnia,jaka pamięć ludzka jest zawodna...albo starzeję się:(
Na podwórku mróz 20-25 stopni...w porywach do minus 30...tak ,tak było nic nie zmyślam.
Którejś nocy...słyszymy jakby popiskiwania...Mówimy do siebie,co to??? Chyba jakiś zwierz...pewnie do rana sobie pójdzie.
Pojechali my do roboty,powrócili i znowu słychać popiskiwanie.Dochodzi chyba z piwnicy,która wtedy jeszcze nie była zawalona.
To ja się wzięłam za rozpalanie...a Piotrunio poszedł szukać czegoś,kogoś...
Mieliśmy rację..piski dochodziły z piwnicy,bo tam był pies!!!!
No to szybka akcja wyciągania psiny.
Wsadził przez okienko długą deskę...psina nie wyłazi.Wpadł na pomysł zrobienia lassa,na długim kiju.
Ach pytacie,czy nie można było tam po prostu wejść? Otóż nie...bo tam nie było drzwi.Jest tylko jakiś właz z kuchni i malutkie okienka.
No to przez okienko to lasso pan P włożył , psinka włożyła tam głowę...czuła,że chcemy jej pomóc,no i wydostał zwierza na zewnątrz.Ta bidulka słaniając się na nogach zaczęła jeść śnieg!!!
No to szybko jej wody daliśmy i wzięliśmy do domu...do ciepła.
Szybki przegląd lodówki...nie pamiętam czym ale nakarmiłam zwierza.
Jeszcze coś na czym by psiaka położyć...jest jakiś cieplutki futrzak.Psina zasnęła.
Od razu widziałam,że to terier...tylko jaki konkretnie? Od czego jest internet? Poszukałam i okazało się ,że to czyściutkiej rasy foksterier.
Na różne imiona psiak nie reagował...jedno go zainteresowało,mianowicie cipka...ale to chyba nie jest psie imię hi hi.
Dostał robocze imię Pimpek,wszak będzie u nas kilka dni,dopóki się nie odnajdzie właściciel.
Przy odwiedzinach pana J...tego co ma gromadkę dzieci,orzekli my,że jest to suczka na dodatek w ciąży...taki duży miała brzuch.
Na szczęście ciąża to było wydęcie brzucha,które nastąpiło po długim okresie niejedzenia.
Wykąpali my psinkę,wyczesałam ją...całkiem sympatyczna mordka.
Awansowała na salony...dostała stary "podziadkowy" fotel.
Wszelkie próby odnalezienia właściciela spełzły na niczym...i tak Pimpka jest z nami do dzisiaj.


Dodam tylko,że teraz jest psem podwórzowym.

3 komentarze:

  1. Takie PIMPKI wszelakiego rodzaju żeńskiego czy męskiego i rasy wszelakiej także, to najcudowniejsze PIMPKI świata, więc wcale się nie dziwię, że została u WAS. Wierna to zapewne Wasza Przyjaciółka.
    By the way - dobrze, że zaczęliście pisać bloga, bo dobrze się Was czyta. Gratulacje. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. no i Anioła gania po podwórzu, a ten dwa razy większy, albo i trzy, ucieka przed nią i pozwala się gonić ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bez powodu mówi się : "wierny jak pies"
      Pimpka będzie Wam dozgonnie wdzięczna za uratowanie życia,odpłacając pilnowaniem domostwa:)
      A co do amorów Pimpki i Anioła,to zapewne ; psie zaloty Natalio ;)

      Usuń