wtorek, 13 marca 2012

Nie samym chlebem człowiek żyje,czyli grill w oborze.

Remont remontem a jeść się chce.
Zrobiło się ciepło to trzeba rozpocząć sezon grillowy,bo lubimy,bo smakuje,bo to zawsze coś innego niż taka pasza z gara.
Miszczem grilla jest oczywiście Piotrunio,nikt tak miąska nie przyprawi jak On.
No to se w weekendy grillowaliśmy,ale u nas wciąż hula wiatr,coś trzeba było wymyślić.
Chowaliśmy się za ścianę domu,ale tam cień,a my chcemy słoneczka,przenieśliśmy goryla za ścianę obory...dalej piździ.No to mój Piotrunio wymyślił żebyśmy gościnki robili w oborze,znaczy w tym co z niej zostało.Super pomysł nie wieje,cieplutko bo "za wiatrem".


Mieliśmy super miejsce do grillowania,dopóki pan P nie ruszył z adaptacją w/w obory na garaż.
Dodam tylko,że bardzo lubimy palić ogniska i jeść kiełbasę z patyka,że nie wspomnę o pieczonych ziemniakach.

3 komentarze:

  1. No to super, bo u nas będzie kiełbasa i ziemniaki też ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubimy grilla:-))) Naszą nową, świecką tradycją stał się pierwszy w roku grill z okazji przylotu naszych bocianów. W zeszłym roku było to 2 kwietnia. Zobaczymy jak w tym wypadnie:-)))
    Pozdrawiam
    Asia
    PS. U nas też, z przeproszeniem "piździ" jak na Uralu...

    OdpowiedzUsuń
  3. Grill,goryl czy ognisko ; najważniejsze to towarzystwo "w dechę":)
    Jeszcze ładna pogoda byłaby wskazana i ...rozmowy,rozmowy do ostatniego drwa czy węgielka. Czekam z utęsknieniem na kolejne z Wami spotkanie licząc,że gospodarz stanie na wysokości zadania... ;)

    OdpowiedzUsuń