Nie da się ukryć,że widok przerażający,ale teraz może być już tylko lepiej :) Wszystko nabiera wyglądu...i dobrze,że dokumentujecie wszystko krok po kroczku bo za jakiś czas sami nie będziecie wierzyć,że przeżyliście taaaki "sajgon". Naprawdę podziwiam Piotra,że potrafi tak wiele zrobić sam-bez niczyjej pomocy:). Ciebie Kasiu również za to,że masz tyle samozaparcia i oboje dążycie ku lepszemu :). A to,że idzie ku lepszemu widać na fotkach..:))) A tak w ogóle to Was lubię,szanuję etc. :)))
Kotuś wygląda uroczo. Tyle się u Was dzieje, a my tego nie widzimy. Mam nadzieję, że jeszcze uda nam się chociaż na chwilkę przed naszym ślubem spotkać, ale jak nie to na ślubie ;-)
niezła demolka... :-)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie da się ukryć,że widok przerażający,ale teraz może być już tylko lepiej :) Wszystko nabiera wyglądu...i dobrze,że dokumentujecie wszystko krok po kroczku bo za jakiś czas sami nie będziecie wierzyć,że przeżyliście taaaki "sajgon". Naprawdę podziwiam Piotra,że potrafi tak wiele zrobić sam-bez niczyjej pomocy:).
OdpowiedzUsuńCiebie Kasiu również za to,że masz tyle samozaparcia i oboje dążycie ku lepszemu :). A to,że idzie ku lepszemu widać na fotkach..:)))
A tak w ogóle to Was lubię,szanuję etc. :)))
ojej! Moja piękna kuchnia kaflowa! Żal mi jej...
OdpowiedzUsuńKotuś wygląda uroczo. Tyle się u Was dzieje, a my tego nie widzimy.
Mam nadzieję, że jeszcze uda nam się chociaż na chwilkę przed naszym ślubem spotkać, ale jak nie to na ślubie ;-)
Czekamy z niecierpliwością na to Wielkie Wydarzenie ,już przebieram nóżkami:)
OdpowiedzUsuń